Czego się dowiesz:
- Co się wydarzyło w warszawskim metrze?
- Jakie zarzuty usłyszał 22-latek po ataku w metrze?
- Jak zareagowała policja na incydent w warszawskim metrze?
- Jakie środki zabezpieczające zostały znalezione przy zatrzymanym mężczyźnie?
- Jakie są postępy w prowadzonym śledztwie dotyczącym ataku w metrze?
Ataki na kilku stacjach
Sierż. szt. Jakub Pacyniak z Komendy Stołecznej Policji poinformował, że incydent rozpoczął się, gdy 22-latek w stanie nietrzeźwym, wraz z dwoma towarzyszami, zaczął zaczepiać pasażerów. Jego agresywne zachowanie eskalowało, kiedy 50-letni mężczyzna zwrócił mu uwagę. W odpowiedzi, agresor użył pistoletu pneumatycznego, raniąc starszego mężczyznę w głowę. W późniejszym czasie na różnych stacjach metro młodszy mężczyzna używał również gazu łzawiącego przeciwko innym pasażerom, w tym 16- i 23-latkom.
"22-latek pił alkohol w towarzystwie dwóch innych mężczyzn. Zaczepiał przypadkowe osoby oraz zachowywał się bardzo głośno. Jeden z pasażerów zareagował i zwrócił uwagę agresorowi. Ten zaatakował 50-latka pistoletem pneumatycznym, oddając w jego kierunku strzały. Pokrzywdzony odebrał broń napastnikowi, która finalnie została zabezpieczona przez policjantów." – Sierż. szt. Jakub Pacyniak, Komenda Stołeczna Policji
Reakcja i konsekwencje
Pokrzywdzeni pasażerowie potrzebowali pomocy medycznej. 22-latek został zatrzymany przez specjalny wydział do Walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu. Przy zatrzymanym zabezpieczono gaz łzawiący oraz inne przedmioty, takie jak kajdanki i kabura. Sierżant Pacyniak dodał, że sprawca usłyszał szereg zarzutów, w tym narażenie na utratę życia i naruszenie nietykalności cielesnej. W związku z jego przyznaniem się do winy, sąd zadecydował o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące.
"22-latek usłyszał szereg zarzutów, w tym narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz naruszenia nietykalności cielesnej. Chwilę po zatrzymaniu przyznał się policjantom do zaatakowania przypadkowych osób na kilku stacjach metra. Nie potrafił jednoznacznie wskazać powodów swojego zachowania." – Sierż. szt. Jakub Pacyniak, Komenda Stołeczna Policji.
Postępy w sprawie
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ. Sprawa wzbudziła znaczne zaniepokojenie wśród mieszkańców stolicy i wywołała dyskusję na temat bezpieczeństwa w publicznym transporcie.
źródło: Nasze Miasto