środa, 12 czerwiec 2024 17:33

Wypłacił sobie pensję z sowitą premią i zniknął w Warszawie

Wypłacil sobie premię i znikną Wypłacil sobie premię i znikną Zdjęcie redakcyjne

27-letni pracownik lombardu w Warszawie wypłacił sobie pensję wraz z premią, a następnie zniknął. Grozi mu teraz do pięciu lat więzienia.

Czego się dowiesz:

  • Co dokładnie ukradł 27-letni pracownik lombardu?
  • Jakie były tłumaczenia zatrzymanego pracownika?
  • Jakie dowody zgromadziła policja w tej sprawie?
  • Jakie konsekwencje grożą 27-latkowi za kradzież?
  • Kto nadzoruje postępowanie w tej sprawie?

Kradzież w lombardzie

Właściciel lombardu zgłosił kradzież, której miał dopuścić się jego były już pracownik. „Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że 27-latek w jednym z pierwszych dni samodzielnej pracy w lombardzie na kilka godzin przed planowym zamknięciem lokalu wziął z sejfu pięć tysięcy złotych, a do tego złotą biżuterię, łańcuszki i pierścionki oraz zegarki. Wszystko o łącznej wartości ponad 18 tysięcy złotych. Zamknął lombard, klucze oddał w innym punkcie pracownikowi, któremu powiedział, że coś mu wypadło” - przekazuje podinsp. Joanna Węgrzyniak z policji na Pradze-Południe.

„Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że 27-latek w jednym z pierwszych dni samodzielnej pracy w lombardzie na kilka godzin przed planowym zamknięciem lokalu wziął z sejfu pięć tysięcy złotych, a do tego złotą biżuterię, łańcuszki i pierścionki oraz zegarki. Wszystko o łącznej wartości ponad 18 tysięcy złotych. Zamknął lombard, klucze oddał w innym punkcie pracownikowi, któremu powiedział, że coś mu wypadło” - podinsp. Joanna Węgrzyniak.

Zatrzymanie i wyjaśnienia

Sprawą zajęli się policjanci operacyjni z wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu. Dwa dni po zgłoszeniu 27-latek został zatrzymany. „Tłumaczył się bardzo pokrętnie. Twierdził, że jeden z klientów ukradł zegarek, który mu pokazał, bo ten rzekomo był zainteresowany kupnem. Wtedy 27-latek miał stwierdzić, że dłużej już nie chce w tym miejscu pracować. Postanowił, że sam wypłaci sobie wynagrodzenie, a potem zniknie. Próbował przekonywać, że wziął jedynie rzekomo należne mu 3,5 tysiąca złotych” - dodaje podinsp. Joanna Węgrzyniak.

„Tłumaczył się bardzo pokrętnie. Twierdził, że jeden z klientów ukradł zegarek, który mu pokazał, bo ten rzekomo był zainteresowany kupnem. Wtedy 27-latek miał stwierdzić, że dłużej już nie chce w tym miejscu pracować. Postanowił, że sam wypłaci sobie wynagrodzenie, a potem zniknie. Próbował przekonywać, że wziął jedynie rzekomo należne mu 3,5 tysiąca złotych” - podinsp. Joanna Węgrzyniak.

Przedstawienie zarzutów

Zabezpieczone przez policjantów dowody i zgromadzone materiały dały jednak podstawy do przedstawienia zatrzymanemu zarzutu kradzieży gotówki w kwocie pięciu tysięcy złotych oraz zegarków i złotej biżuterii. Łączna wartość strat wyniosła ponad 18 tysięcy złotych. 27-latkowi grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Postępowanie w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe.

źródło: tvn24.pl